[Cytadela] Podró¿e miêdzygalaktyczne w ekspanduj±cym Wszech¶wiecie 

Odszkodowanie za dziurÄ™ w drodze

Podró¿e miêdzygwiezdne to jeden z najbardziej wyczerpuj±co wyeksploatowanych tematów w szeroko pojêtej literaturze science-fiction, jednocze¶nie bardzo ³atwo o dojrzenie przyczyny tego stanu rzeczy, wi±¿±cej siê z odwieczn± fascynacj± ludzko¶ci ogromem Wszech¶wiata i naturaln± ciekawo¶ci±, motywuj±c± ludzi od zarania dziejów do eksploracji coraz wiêkszych po³aci otaczaj±cej nas rzeczywisto¶ci. Ta sama jednak rzeczywisto¶æ niestety bardzo brutalnie rozprawia siê z takimi wybuja³ymi marzeniami – pomy¶lmy choæby o tym, ¿e po raz ostatni cz³owiek postawi³ stopê na innym obiekcie niebieskim (Ksiê¿ycu, odleg³ym ¶rednio o maciupkie 380 tysiêcy kilometrów od Ziemi) ju¿ niespe³na czterdzie¶ci lat temu (w 1972 roku w ramach misji Apollo 17), choæ przewidywano wówczas marzycielsko rozkwit podró¿y kosmicznych; istniej± co prawda pe³ne zadufania zapowiedzi Amerykanów, dotycz±ce rewizyty na Ksiê¿ycu do 2020 roku i, id±c dalej, pierwszego za³ogowego lotu na Marsa do roku 2030, jednak z tego, co ostatnio s³ysza³em i czyta³em, s± to deklaracje cokolwiek mocno przesadzone i amerykañska agencja kosmiczna NASA nie posiada nawet w czê¶ci wystarczaj±cych funduszy, by te ambitne plany zrealizowaæ, nie mówi±c ju¿ o innych warunkach koniecznych do spe³nienia.

Równie ponura rzeczywisto¶æ nie przystaje za bardzo do przewidywañ fantastów z pocz±tków i po³owy minionego wieku, którzy przewidywali rado¶nie, ¿e na pocz±tku XXI wieku podró¿e kosmiczne (przynajmniej takie w ramach Uk³adu S³onecznego) bêd± czym¶ równie zwyczajnym jak podró¿ poci±giem nad morze i z powrotem (a nawet lepiej, bo bez znanych bywalcom PKP morderczego ¶cisku i duchoty). Ogrom problemów, wi±¿±cych siê bezpo¶rednio i po¶rednio z realizacj± podró¿y kosmicznych (z tego co pamiêtam, samo wyniesienie na orbitê ziemsk± jednego kilograma ³adunku kosztuje tysi±ce dolarów), bariery technologiczne czy fizjologiczne (jak zadbaæ o zdrowie podró¿ników, wymykaj±cych siê spod ochronnego “parasola” ziemskiego pola magnetycznego i atmosfery), w koñcu potê¿ne nak³ady finansowe, z jakimi ka¿dy “porywaj±cy siê na gwiazdy” musi siê z konieczno¶ci liczyæ – wszystko to sprawia, ¿e dotarcie za³ogowego pojazdu nawet do najbli¿szego nam uk³adu gwiazdowego Alfa Centauri, odleg³ego o zaledwie 4,3 lat ¶wietlnych (co jest warto¶ci± ¶mieszn± w porównaniu z odleg³o¶ciami do innych gwiazd, nie wspominaj±c ju¿ o galaktykach, odleg³ych o miliony i miliardy lat ¶wietlnych), wydaje siê czynem przekraczaj±cym znacznie mo¿liwo¶ci ludzkiej cywilizacji.

Skoro jednak rzeczywisto¶æ brutalnie poskramia nasze zapêdy, zapomnijmy na chwilê o barierach finansowych czy technologicznych, przyjmijmy na moment, ¿e takowe nie istniej±, czyli mówi±c inaczej – fundusze mamy niczym nieograniczone a technologia pozwala nam na osi±ganie “dowolnych” prêdko¶ci czy przyspieszeñ. Niestety – nawet uwalniaj±c siê od pêt mamony czy niedoskona³o¶ci techniki -  s³owo “dowolnych” znalaz³o siê nie bez przyczyny w znacz±cym cudzys³owie – jednym z najwiêkszych problemów bowiem, k³opotaj±cych entuzjastów podró¿y kosmicznych od ponad wieku, s± srogie ograniczenia, nak³adane na podró¿e kosmiczne przez same prawa przyrody.

O ile nie stanie siê cud i nikt nie stwierdzi kiedy¶ (oraz udowodni), ¿e prêdko¶æ ¶wiat³a (w pró¿ni!) mo¿e zostaæ bezkarnie przekroczona, prêdko¶æ ta stanowi ostateczn± barierê dla ka¿dej cz±stki o niezerowej masie, poruszaj±cego siê w naszym Wszech¶wiecie takim, jakim go rozumiemy – to fundamentalne za³o¿enie, które w naturalny sposób wyp³ywa ze stworzonej przez Einsteina Szczególnej Teorii Wzglêdno¶ci (STW). Od razu zastrzegam tutaj, ¿e pozorna sprzeczno¶æ powy¿szego z tym, co zdarza³o mi siê pisywaæ (bardzo odleg³e galaktyki oddalaj± siê od Ziemi z prêdko¶ci± wiêksz± ni¿ prêdko¶æ ¶wiat³a w pró¿ni i/lub Wszech¶wiat w hipotetycznej fazie inflacji rozszerza³ siê równie¿ znacznie szybciej od tej prêdko¶ci), nie wynika ze zwyczajnego popl±tania z pomieszaniem – w przypadku STW mówimy o tym, ¿e ani promieniowanie, ani materia ani te¿ informacja (czyli dowolna forma energii) jako taka nie mo¿e przemieszczaæ siê z wiêksz± prêdko¶ci± ni¿ prêdko¶æ ¶wiat³a w pró¿ni, natomiast we wspomnianych w nawiasie przypadkach mamy do czynienia z prêdko¶ci± rozszerzania siê samej przestrzeni, która jako taka temu limitowi nie musi wcale podlegaæ. Nie chcia³bym tutaj jednak dryfowaæ w stronê dyskusji o tym, co podlega a co nie temu limitowi – wa¿ne dla dalszej tre¶ci wpisu jest to, ¿e ograniczenie to nie pozwala hipotetycznemu statkowi kosmicznemu rozpêdzaæ siê w nieskoñczono¶æ.

W pewien dziwny sposób jednak w sukurs przychodzi nam ta sama teoria wzglêdno¶ci, która problem stworzy³a – dzieje siê tak ze wzglêdu na zjawisko tzw. dylatacji czasu, przewidziane przez Einsteina, eksperymentalnie równie¿ jak najbardziej potwierdzone – dziêki niemu mo¿na mieæ ponownie nadziejê na realizacjê lotów miêdzygwiezdnych, choæ, jak siê oka¿e, tylko pozornie. Nie wnikaj±c w szczegó³y mo¿na na temat dylatacji czasu powiedzieæ, ¿e “prêdko¶æ up³ywu czasu” (inaczej: interwa³y czasowe miêdzy okre¶lonymi zdarzeniami) mo¿e byæ zupe³nie odmienna w zale¿no¶ci od tego, w jakim uk³adzie odniesienia znajduje siê obserwator. O ile przez wieki takie nieintuicyjne podej¶cie by³o nam obce i funkcjonowa³a stabilna definicja czasu jako czego¶ absolutnego i niezmiennego niezale¿nie od obserwatorów czy czegokolwiek innego, Einstein zaburzy³ brutalnie takie rozumienie ¶wiata – bior±c na przyk³ad pod uwagê dwa uk³ady odniesienia w tym, który porusza siê z jak±¶ prêdko¶ci± w stosunku do pierwszego, czas zdaje siê po prostu (czy, je¶li dobrze to rozumiem, rzeczywi¶cie tak jest) p³yn±æ wolniej.

W przypadku miêdzygwiezdnych woja¿y to ca³kiem niez³e rozwi±zanie, szczególnie ¿e spowolnienie czasu ro¶nie w znacz±cy sposób wraz ze wzrostem prêdko¶ci, doprowadzaj±c niemal do “zatrzymania” up³ywu czasu bardzo blisko prêdko¶ci ¶wiat³a. Skoro, jak przyjêli¶my na pocz±tku, nie mamy ograniczeñ finansowych ani technologicznych, wyobra¼my sobie statek kosmiczny, poruszaj±cy siê z prêdko¶ci± bardzo, ale to bardzo blisk± prêdko¶ci ¶wiat³a (powiedzmy 99,99999%) – podró¿ takiego hipotetycznego pojazdu skróci³aby siê (dla za³ogi!) w niezwyk³y sposób, rozumowanie takie kryje jednak w sobie – niestety – wiele pu³apek.

Dochodzimy wreszcie do centralnego punktu tego przyd³ugiego wpisu – zastanówmy siê nad odpowiedzi± na takie oto pytanie: na jak± odleg³o¶æ hipotetyczny astronauta móg³by dotrzeæ w ci±gu swego (za³ó¿my d³ugiego) ¿ycia, gdyby nie istnia³y ¿adne ograniczenia technologiczne, finansowe i tym podobne, i do tego jeszcze powróciæ w calo¶ci do “domu”? Taki eksperyment my¶lowy zosta³ zupe³nie niedawno przeprowadzony po raz nie wiadomo ju¿ który – okaza³o siê, ¿e jest to odleg³o¶æ ca³kiem ca³kiem spora – wchodz± tutaj w rachubê nawet ca³e miliardy lat ¶wietlnych! W teoretycznej pracy, opublikowanej jaki¶ czas temu na ³amach Publications of the Astronomical Society of Australia pani Juliana Kwan z University of Sydney (Australia) wraz z kolegami z jej zespo³u postanowi³a przyjrzeæ siê teoretycznym granicom, dostêpnym hipotetycznym kosmonautom z napêdem “pod¶wietlnym”. Za³o¿y³a ona dla nich ca³kiem komfortowe (pozornie) warunki – pojazd kosmiczny musia³by “jedynie” przyspieszaæ stale z przyspieszeniem o warto¶ci ok. 9 m/s2 (która to warto¶æ bliska jest swojskiemu ziemskiemu przyspieszeniu grawitacyjnemu g), dotyczy to przy tym zarówno “dodawania gazu” w trakcie podró¿y do gwiazd jak i “hamowania” podczas powrotu. Wed³ug wyliczeñ zespo³u Kwan taki podró¿nik w ci±gu ok. 30 lat swego ¿ycia dotar³by do granic “obserwowalnego” Wszech¶wiata – by³by w stanie pokonaæ drogê ok. 15 miliardów lat ¶wietlnych. I wróciæ. W pewnym sensie nowatorstwo tej pracy – która skraca czas takiej podró¿y o 20 lat w stosunku do 50 lat oszacowanych we wcze¶niejszych pracach – polega na tym, ¿e obliczenia Kwan i zespo³u oparte zosta³y na najaktualniejszych danych dotycz±cych ekspansji Wszech¶wiata, przyspieszenia tej ekspansji oraz “ciemnej energii”.

Przy za³o¿eniu uznawanych za poprawne warto¶ci przyspieszenia ekspansji czas podró¿y skróci³by siê znacznie (trudno jednak mi biedakowi w sumie zrozumieæ dlaczego), co – teoretycznie – pozwoli³oby cz³owiekowi dotrzeæ do krañców Kosmosu i przywie¼æ z powrotem “pami±tki”. Brzmi naprawdê piêknie, prawda? Niestety – jak siê pewnie domy¶lacie, to tylko czysto teoretyczne rozmy¶lania nie maj±ce ¿adnego prze³o¿enia na rzeczywisto¶æ. Problemów zwi±zanych z tak± wizj± jest bez liku – ze wzglêdu na ograniczon± ilo¶æ miejsca na wpis (który i tak chyba bêdzie najd³u¿szym, jaki dot±d sp³odzi³em) wspomnê w skrócie tylko o kilku z nich.

Zacznijmy od tego, ¿e bardzo, naprawdê bardzo wiele zale¿a³oby w trakcie takiej fantastycznej podró¿y z astronautami pani Kwan na pok³adzie od precyzyjnej znajomo¶ci – i jednocze¶nie stabilno¶ci – warto¶ci zwi±zanych z akceleracj± ekspansji Wszech¶wiata, “si³±” ciemnej energii oraz ca³kowit± gêsto¶ci± energii we Wszech¶wiecie. Jak potwierdza pani Kwan – minimalne odchylenie od tych warto¶ci lub zwi±zana z nimi niepewno¶æ mog³yby poskutkowaæ tym, ¿e powrót do domu z takiej podró¿y móg³by skoñczyæ siê niez³± “wpadk±” – maciupki b³±d skutkowa³by przyk³adowo “miniêciem” siê z Ziemi± o wiele milionów lat ¶wietlnych. Przemawia z pewno¶ci± do wyobra¼ni taki przyk³ad – rozpoczêcie “hamowania” z pod¶wietlnych prêdko¶ci o 1 sekundê za pó¼no oznaczaæ by mog³o, ¿e pojazd rozmin±³by siê z … ca³± Drog± Mleczn± i opiesza³y astronauta z niesmakiem odnalaz³by siê w miêdzygalaktycznej pustce.

To jednak wcale jeszcze nie tak wielkie zmartwienie – kolejnych przybywa w miarê zag³êbiania siê w temat. Skoro zapomnieli¶my o pieni±dzach i technice, mo¿emy czê¶æ z tych k³opotów pomin±æ, jednak nawet bajeczna technologia mo¿e nie wystarczaæ do rozwi±zania naprawdê powa¿nego problemu – zgodnie z teori± wzglêdno¶ci ¿aden obiekt posiadaj±cy niezerow± masê spoczynkow± nie mo¿e osi±gn±æ prêdko¶ci ¶wiat³a (dlatego fotony, no¶niki ¶wiat³a, nie posiadaj± masy), mo¿e tylko dowolnie zbli¿aæ siê do tej warto¶ci – to ale nie jest wspomnianym zagro¿eniem. Jednak – co tutaj wa¿ne – wraz z rosn±c± prêdko¶ci± wzrasta równie¿ masa spoczynkowa (równowa¿na zgodnie z STW energii) poruszaj±cego siê obiektu. Resztê mo¿emy ju¿ dopowiedzieæ sobie sami – skoro statek naszego podró¿nika zwiêksza prêdko¶æ osi±gaj±c prawie prêdko¶æ ¶wiat³a, jego masa zaczyna w koñcu zmierzaæ w kierunku nieskoñczono¶ci. W czym tkwi problem? Ano z w³asnego do¶wiadczenia bardzo dobrze wiemy, ¿e aby popchn±æ przed siebie wózek z zakupami oraz samochód osobowy potrzebujemy zupe³nie odmiennego “zaanga¿owania” si³owego. To samo dotyczy hipotetycznego statku kosmicznego – wraz ze wzrostem jego masy spoczynkowej nak³ad energetyczny, wymagany do dalszego przyspieszania, ro¶nie niebotycznie, co wi±za³oby siê oczywi¶cie z problemem paliwa, którego w trakcie podró¿y statek zu¿ywa³by coraz wiêcej i wiêcej na zwiêkszanie prêdko¶ci, a¿ do momentu, gdy nak³ad ten zacz±³by równie¿ zmierzaæ do nieskoñczono¶ci.

Innym problemem jest oczywi¶cie wspomniana wy¿ej dysproporcja w up³ywie czasu – z jednej strony ¶wietnie, ¿e dla podró¿nika czas p³ynie wzglêdnie wolno, bo w krótszym czasie dotrze dalej, z drugiej jednak nie wolno zapomnieæ o tym, ¿e wzglêdem tego podró¿nika czas na Ziemi p³ynie bardzo szybko. Z tego powodu po wspomnianych wy¿ej 30 latach podró¿y pilot wróci³by w miejsce, którym by³yby po… 70 miliardach lat Uk³ad S³oneczny, a dok³adniej nierozpoznawalne od dawien dawna resztki py³u i gazu, po nim pozosta³e. Zysk z jednej strony jest wiêc ogromn± strat± z drugiej – mo¿na sobie zadaæ pytanie jaki sens mia³oby wys³anie wyprawy badawczej (bo taka by³aby rozs±dna), z której nie ma gdzie wróciæ ze zdobytymi informacjami?

Oczywi¶cie to jeszcze nie koniec – przy równie ogromnej prêdko¶ci promieniowanie, które, ¿e tak powiem, dobiega³o by z naprzeciwka do statku podró¿nika, by³oby bardzo silnie “przesuniête ku niebieskiemu” (w przeciwieñstwie do szerzej znanego przesuniêcia ku czerwieni, charakteryzuj±cego uciekaj±ce od nas galaktyki), co powodowa³oby, ¿e nawet bardzo niskoenergetyczne promieniowanie mia³oby nagle energiê charakterystyczn± dla zabójczych promieni gamma (choæ tutaj zastrzegam, ¿e to wiadomo¶æ zdobyta sk±din±d, nie jestem pewien jej poprawno¶ci niestety); podobnie sprawa ma siê z drobinkami py³u miêdzygwiezdnego, czego¶ do¶æ powszechnego, które – przy zderzeniu z sun±cym z prêdko¶ci± 99,99% prêdko¶ci ¶wiat³a statkiem – potrafi³yby ca³kowicie go zniszczyæ.

I warto na koniec pamiêtaæ o powa¿nym problemie psychologicznym, który te¿ tutaj odgrywa rolê – znale¼æ wpierw musieliby¶my kandydatów na podró¿ników, którzy przez kilkadziesi±t chcieliby przebywaæ na niewielkiej przestrzeni statku kosmicznego, zawsze w tym samym otoczeniu, w takich samych warunkach, z tymi samymi lud¼mi. Nawet je¶li kto¶ to by wytrzyma³, to co wówczas pocz±æ ze ¶wiadomo¶ci±, ¿e wszyscy bliscy, potomkowie, Ziemia, ba, ca³y Uk³ad S³oneczny, po powrocie nie bêd± ju¿ istnieæ? Jak uzmys³owiæ podró¿nikom sens takiej podró¿y?

To tylko kilka z istotniejszych problemów -  na dok³adkê do nich pamiêtajmy ca³y czas o tym, ¿e na pocz±tku poczyni³em nierealistyczne przecie¿ za³o¿enia o bezgranicznych funduszach i doskona³ej technologii, bez tych za³o¿eñ nie mamy nawet co my¶leæ o osi±ganiu prêdko¶ci bêd±cych zaledwie kilkuprocentowymi warto¶ciami prêdko¶ci ¶wiat³a – a bez tego opisane powy¿ej problemy nie musz± byæ w ogóle brane pod uwagê. Có¿, dotrzyjmy najpierw na Ksiê¿yc, potem na Marsa, to ju¿ by³oby wielkim osi±gniêciem dla ludzko¶ci, o podró¿ach w wiêkszej skali – niestety takie jest moje przekonanie – mo¿emy ca³kowicie zapomnieæ.

¬ród³o:

Link 1
Wy¶wietl pe³ny artyku³



Zacznê od koñca. Zapewne ochotnicy do takiej podró¿y by siê znale¼li. Pewnie nawet wiêcej ni¿ miejsc na statku.Ale pomijaj±c wszystkie aspekty zwi±zane z prêdko¶ciami itp. zada³abym jedno pytanie. Które zreszt± pad³o w Twoim tek¶cie. Jaki to mia³oby sens? Bo cz³owiek lubi siê dzieliæ swoimi odkryciami, my¶lami, marzeniami. A na statku, który pêdzi w stronê koñca wszeæh¶wiata - nie ma z kim dzieliæ siê tym wszystkim, co jest naprawdê wa¿ne.
Ale to ju¿ zupe³nie inny temat...z innej dziedziny ni¿ astronomia;)

Ale mo¿e rozwi±zanie jest zupe³nie inne. Mo¿e istniej± INNE sposoby docierania na drugi koniec wszech¶wiata? Zakrzywienie przestrzeni? Albo zupe³nie inna droga, o której do tej pory NIKT nie pomy¶la³. Proponujê przemy¶leæ mniej konwencjonalne sposoby podró¿owania....Nobel z fizyki pewny...

Mo¿e i masz racjê, ochotników znalaz³o by siê sporo, bra³em po prostu pod uwagê ludzi, którzy trze¼wo by sprawê przemy¶leli, w¶ród takich ochotników by³oby chyba jednak mniej:) Ale w³a¶nie - ten aspekt dzielenia siê jest w koñcu bardzo wa¿ny - nawet je¶li sportowcy, naukowcy czy pozostali ludzie, którzy co¶ "osi±gaj±" glêdz± o tym, ¿e realizuj± samych siebie, robi± to tylko dla siebie, z pewno¶ci± tkwi w tym przynajmniej czê¶ciowo chêæ bycia znanym, cenionym, bo ja wiem. A w takim przypadku doceniæ mog± Ciebie tylko koledzy i kole¿anki z pok³adu statku, którzy jednak - jeszcze w koñcu gorzej - dokonuj± przecie¿ tego samego, wiêc nawet nie mo¿na siê wyró¿niæ...

Czyta³em wieki temu pewn± ciekaw± ksi±¿kê (no dobra, przyznam siê, by³a o UFO), w której rozwa¿ano mo¿liwo¶ci podró¿y w odleg³e rejony Wszech¶wiata. Nikt jeszcze nie s³ysza³ wtedy o "ciemnej energii" i tym podobnych dziwad³ach. Pad³ tam natomiast inny pomys³ na rozwi±zanie problemu powrotu (o którym w tak przejmuj±cy sposób napisa³ chyba najlepiej Lem w "Powrocie z gwiazd"), w sumie banalny - skoro i tak mo¿liwo¶ci technologiczne s± niczym nieograniczone (zak³adamy), to jak problem tkwi w tym, by w podró¿ pos³aæ ca³± planetê, lub, przynajmniej olbrzymi statek, bêd±cy ogromn± spo³eczno¶ci±? Problem powrotu znika automatycznie - bo nie trzeba ju¿ nigdzie wracaæ, skoro dom zabiera siê ze sob±. Na pewno by³oby to trudne do zrealizowania, ale jakie¶ wyj¶cie w koñcu jest.

Natomiast stara³em siê napisaæ ten wpis tylko o rzeczach, które znamy - je¶li wchodzimy na obszar bardzo ryzykownych hipotez jest ich wiele, problem tylko w tym, ¿e jak na razie to tylko pomys³y. Wcale nie odmawiam im prawa do egzystencji czy te¿ - nawet bym siê ogromnie ucieszy³ - poprawno¶ci, ale póki co...

Pozdrawiam!:)



O to ju¿ lepiej :rolleyes:
Idziemy w dobrym kierunku. Ziemia jako statek kosmiczny....ciekawe...
A mo¿e jakie¶ tunele podprzestrzenne (ja te¿ czytywa³am ksi±¿ki fantastyczne....), ale statkiem jest nasza planeta?
A najlepiej by by³o, aby mo¿na z tej wyprawy wróciæ! I na dodatek spotkaæ siê z naszymi starymi znajomymi.
Wtedy zaczê³oby nabieraæ to sensu.

B)

Pewnie bêdzie, ¿e siê czepiam i trochê bêdzie w tym racji, ale...
Mam wra¿enie, ¿e ka¿de forum astronomiczne to zbiór ludzi, których jedyn± pasj± jest zabawa z teleskopem i ewentualnie robienie zdjêæ. Nie powiem, ¿eby nie by³o to fajne, bo sama lubiê spojrzeæ w niebo w³a¶nie w taki sposób i wiêkszo¶æ zdjêæ jest fajna, ale....

...zacznê siê czepiaæ teraz....

W ogóle widzê, ¿e nie ma chêci rozmów na tematy zwi±zane z astronomi±. Wiadomo, nie wszyscy z nas s± fizykami. ale dlaczego nikogo nie pasjonuje problem podró¿y miêdzygwiezdnych. boskiej cz±stki, przybyszów z kosmosu lub pocz±tków ¶wiata? Trochê szkoda, ¿e nie ma tutaj nikogo, z kim da³oby siê rozwin±æ te tematy.....;)
Ten post by³ edytowany przez tiane dnia: 03 October 2009 - 07:47
Mo¿e to i czepianie ale sam to zauwa¿y³em;) Zabawa z teleskopem (je¶li mogê to nazywaæ zabaw±) jest z pewno¶ci± fascynuj±ca jednak szczerze siê przyznam, ¿e nie mam do tego odpowiedniego zapa³u i samozaparcia, mo¿na jeszcze dodaæ brak odpowiednich funduszy na konkretny sprzêt oraz lokalizacjê (z balkonu w mie¶cie trudno chyba prowadziæ obserwacje). Muszê te¿ przyznaæ ¿e zawsze interesowa³y mnie znacznie bardziej mechanizmy, które kryj± siê za tym wszystkim a nie same obserwacje, wnioski,które p³yn± z obserwacji. Ale có¿, w pewnym sensie to te¿ rozumiem.

Dobry pomys³ naprawdê z rozwiniêciem tego tematu - tak siê te¿ sk³ada, ¿e chêtnie zasiêgn±³bym informacji u kogo¶, kto rzeczywi¶cie ma pojêcie w temacie: zarzucono mi, ¿e moje stwierdzenie, i¿ rosn±ca w nieskoñczono¶æ statku nie jest problemem, gdy¿ w nieskoñczono¶æ ro¶nie równie¿ masa paliwa, które ma ze sob± taki statek. My¶la³em nad tym uparcie, jednak nie wystarcza mi wyobra¼ni by powiedzieæ, ¿e to prawda lub fa³sz. Znalaz³by siê mo¿e kto¶ z odpowiedni± wiedz±, kto móg³by mi to wyja¶niæ? Z jednej strony masa paliwa ro¶nie, to fakt, ale jego ilo¶æ jako taka siê nie zmienia. Nie potrafiê siê po³apaæ i by³bym wdziêczny za wsparcie;)

Pozdrawiam!


(...)W ogóle widzê, ¿e nie ma chêci rozmów na tematy zwi±zane z astronomi±. Wiadomo, nie wszyscy z nas s± fizykami. ale dlaczego nikogo nie pasjonuje problem podró¿y miêdzygwiezdnych. boskiej cz±stki, przybyszów z kosmosu lub pocz±tków ¶wiata? (...)

Pozwolê sobie zarówno zgodziæ siê z Tob±, jak i polemizowaæ. Zgadzam siê, ¿e siê czepiasz! ;)
Ale ju¿ nie zgadzam siê, ¿e na forum nie ma chêci do rozmów, których tematy zwi±zane s± z astronomi±. Bo "zabawa teleskopem" czy czê¶æ astrofotografii to wci±¿ podstawy astronomii. Natomiast metafizyczna czê¶æ kosmologii ("boska cz±stka") nie jest g³ównym nurtem tej nauki. Podobnie z miêdzygwiezdnymi podró¿ami - w czasach, gdy projekt uruchomienia bazy na Ksiê¿ycu zajmuje ludzko¶ci dziesi±tki lat, rozmowy o podró¿ach ludzi do gwiazd s± bli¿ej fantastyki naukowej a nie astronautyki.

Nie zamierzam dezawuowaæ interesuj±cych Ciebie tematów, chcê tylko zwróciæ uwagê, ¿e jednak w zdecydowanej wiêkszo¶ci naprawdê rozmawiamy tu o astronomii. ;)

Nie negujê tego, ¿e na tym forum rozmawia siê o astronomii. Jednak rozmowy te dotycz± g³ównie spraw technicznych. Dlatego napisa³am o "zabawie z teleskopem".

Ale na pewno nie mogê siê zgodziæ z tym, ¿e rozmowy o "boskiej cz±stce" lub na podobne tamaty nie mieszcz± siê w ¶cis³ym krêgu zainteresowañ astronomów.
WIÊCEJ!!!!!
To tylko dziêki takim pytaniom (na pocz±tku oczywi¶cie znacznie prostszym, które odzwierciedla³y nasz stan wiedzy o kosmosie) astronomia w ogóle siê rozwinê³a!!!!

Tylko pytanie "dlaczego" lub "jak" ma sens w astronomii.

Niestety, wiele osób na forum uwa¿a, ¿e astronomia to g³ównie obserwacje. Nie negujê tego. Ale nie zgadzam siê z Tob±, ¿e moje podej¶cie wykracza poza g³ówne tematy astronomiczne. Uwa¿am równie¿, ¿e w³a¶nie ograniczone podej¶cie do poruszanych tematów nie ma racji bytu w tej dziedzinie nauki. Astronomia dlatego pozwoli³a nam polecieæ do gwiazd, bo ludzie marzyli o gwiazdach. Jest w astronomii w³a¶nie du¿o pytañ filozoficznych i g³ównie dziêki rozmowom na takie tematy siê rozwija.
Ten post by³ edytowany przez tiane dnia: 03 October 2009 - 20:06
"Dobry pomys³ naprawdê z rozwiniêciem tego tematu - tak siê te¿ sk³ada, ¿e chêtnie zasiêgn±³bym informacji u kogo¶, kto rzeczywi¶cie ma pojêcie w temacie: zarzucono mi, ¿e moje stwierdzenie, i¿ rosn±ca w nieskoñczono¶æ statku nie jest problemem, gdy¿ w nieskoñczono¶æ ro¶nie równie¿ masa paliwa, które ma ze sob± taki statek. My¶la³em nad tym uparcie, jednak nie wystarcza mi wyobra¼ni by powiedzieæ, ¿e to prawda lub fa³sz. Znalaz³by siê mo¿e kto¶ z odpowiedni± wiedz±, kto móg³by mi to wyja¶niæ? Z jednej strony masa paliwa ro¶nie, to fakt, ale jego ilo¶æ jako taka siê nie zmienia. Nie potrafiê siê po³apaæ i by³bym wdziêczny za wsparcie;)" - cytat

Odpowiem na tyle, na ile pozwala moja znajomo¶æ fizyki (jest ¶rednia, ale nie taka kiepska). Wed³ug mnie masz racjê. Wzrost masy paliwa ma siê nijak do jego objêto¶ci a co za tym idzie do potrzebnej ilo¶ci do lotu.

Ja mam ca³y czas wra¿enie, ¿e idziemy w z³ym kierunku. Oczywi¶cie lot na Marsa lub Europê mo¿e siê odbyæ "star±" metod± tzn. klasycznym statkiem. Ale ta metoda nie ma zastosowania w locie do innych gwiazd. Zarówno w zwi±zku z paliwem (no, mo¿e co¶ jeszcze tutaj wymy¶limy), ale przede wszystkim ze wzglêdu na terriê wzglêdno¶ci Einsteina (lot z prêdko¶ciami bliskim prêdko¶ci ¶wiat³a a nasi przyjaciele, którzy siê starzej± na Ziemi).

Tutaj trzeba pomy¶leæ o czym¶ innym. Zakrzywieniu czasoprzestrzeni? Mo¿e mostami (jakie¶ strasznie trudne teorie zak³adaj± takie drogi). Je¶li lecimy do gwiazd to inn± drog± ni¿ jest wyznaczona obecnie :rolleyes:
Ten post by³ edytowany przez tiane dnia: 03 October 2009 - 20:28
Do pogadania na tematy fizyki teoretycznej oraz kwantowej jest tu mnóstwo osób, zadaj sobie trud i poszperaj w wyszukiwarce... dopiero wesz³a¶ i na wej¶ciu takie teksty :(, ¿e nie ma z kim gadaæ...

pozdrawiam
Ori


Odpowiem na tyle, na ile pozwala moja znajomo¶æ fizyki (jest ¶rednia, ale nie taka kiepska). Wed³ug mnie masz racjê. Wzrost masy paliwa ma siê nijak do jego objêto¶ci a co za tym idzie do potrzebnej ilo¶ci do lotu.


No i dobrze, ale widzisz - zada³em to samo pytanie równie¿ na innym, stricte fizycznym forum, i tam dosta³em odpowied¼, wedle której masa spoczynkowa czy to pojazdu samego czy paliwa w ogóle NIE RO¦NIE, a ro¶nie masa relatywistyczna. Zg³upieæ mo¿na ca³kiem;)

Tiane, zacznijmy od tego, ¿e aby zakrzywiæ czasoprzestrzeñ i utrzymaæ to zakrzywienie, potrzebne jest tyle energii, ¿e ludzko¶æ nie bêdzie jej w stanie wytworzyæ nawet za kilkaset lat...

Prawda jest taka, ¿e du¿a czê¶æ spo³eczeñstwa posiada dzieciêce marzenia o podró¿ach miêdzygwiezdnych wszelakimi napêdami skokowymi, bramami czy tunelami. Niestety, nie zi¶ci siê to, dopóki przynajmniej nie prze³amiemy bariery wytwarzania naprawdê(!) potê¿nych energii.

Science Fiction pozostanie nim do czasu, gdy kto¶ nie po³±czy STW i Mechaniki Kwantowej w spójn± ca³o¶æ oraz nie prze³amiemy kilku barier (dla przyk³adu- akapit wy¿ej).

Pozdro ;).

PS.
Mam nadziejê, ¿e nic nie namiesza³em. Przez ostatni rok moje zainteresowania siê zmieni³y i fizykê traktujê jako ciekawostkê ni¿ jeden z moich ulubionych przedmiotów.

>>> Zacznê od koñca. Zapewne ochotnicy do takiej podró¿y by siê znale¼li.

Tak naprawdê astro-biolodzy przypuszczaj±, ¿e ekspansja kosmiczna postêpuje metod± kolejnych przyczó³ków. Problemy z naszym s³oñcem zmusz± i nas do tego. Najistotniejszym k³opotem s± w³a¶nie owe drobiny materii unosz±ce sie kosmosie (po drodze, których energia zderzeñ to niestety 0.5*m*v_wzglêdem_rakiety_do_kwadratu). Ka¿da wyprawa bêdzie misj± straceñców - szanse dolecenia i zagospodarowania planety docelowej i zaludnienia wynios± na przyk³ad 0.07%. Przy czym oczywi¶cie dolec± dopiero pra pra wnuki - o czym ze smutkiem konstatujê. Prawdopodobnie rozs±dniej bêdzie wys³aæ najpierw roboty które zasiej± ro¶liny na sensownej planecie, a dopiero - za³ó¿my 500 lat potem - ludzi. Tak czy siak bez silnej astronomii (badanie widma, tranzytów itp) siê nie obejdzie. Astronomia stanie sie zatem kiedy¶ ostatni± szans± ludzko¶ci. I pojawi± sie ludzie którzy ca³e ¿ycie przewegetuj± w rakiecie jako no¶niki DNA - uff. No i jakie polityczne wyzwania. Kto zag³osuje na Partiê, co zechce zbudowaæ flotê rakiet i robotów zamiast egoistycznie doegzystowaæ na ziemi ile siê da i odej¶æ z listy ¿yj±cych gatunków rozumnych. Jest jeszcze cieñ szansy, ¿e - jesli wy¶lemy te roslinki, sinice itp to nawet jak ludzie nie dolec± to z nich wyewoluje z czasem nowy p³az, gad i w koñcu ssak. I królem planety zostanie na przyk³ad "s³oñ rozumny". Tak s±dzê ;)
Ten post by³ edytowany przez ekolog dnia: 07 October 2009 - 22:09
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mizuyashi.htw.pl