[Cytadela] Niemal dwa razy d³u¿sza po³owa 

Odszkodowanie za dziurÄ™ w drodze

Okres po³owicznego rozpadu to inaczej mówi±c czas, w którym w okre¶lonej próbce zawieraj±cej dany pierwiastek promieniotwórczy po³owa atomów tego pierwiastka rozpadnie siê na l¿ejsze cz±stki (ograniczam siê tutaj tylko do procesów rozpadu radioaktywnego, bo samo pojêcie wykorzystywane jest równie¿ na przyk³ad w przypadku nietrwa³ych cz±stek subatomowych, w biologii czy medycynie). Pojêcie ma niebagatelne znaczenie w wielu dziedzinach nauki – ma te¿ swoje, ca³kiem spore, znaczenie w astrofizyce.

Od prawid³owo okre¶lonego okresu po³owicznego rozpadu zale¿y nierzadko, czy dany model astrofizyczny, opisuj±cy we¼my na to ewolucjê gwiazd, jest w ogóle poprawny. Astrofizyk, który potrafi oszacowaæ ilo¶æ danego pierwiastka radioaktywnego a nastêpnie poznaæ ilo¶æ produktów jego rozpadu jest na jak najlepszej drodze do oszacowania momentu, w którym rozpad siê rozpocz±³. Zwi±zek ten umo¿liwia wiêc naukowcom datowanie ró¿norakich wydarzeñ i procesów (sk±din±d kojarzycie z pewno¶ci± tzw. metodê radiowêglow±, opieraj±c± siê na okre¶laniu proporcji pomiêdzy promieniotwórczym izotopem wêgla 14C a trwa³ymi izotopami 12C oraz 13C). Dziêki tej korzystnej cesze astrofizycy opieraj± siê czêsto na takich zale¿no¶ciach tworz±c modele gwiazd.

Skoro okres po³owicznego rozpadu ma takie znaczenie w przypadku wspomnianych modeli astrofizycznych wydaje siê oczywiste, ¿e wspó³czynnik ten musi byæ mo¿liwie dok³adnie okre¶lony dla branego pod uwagê pierwiastka, gdy¿ ka¿dy b³±d lub niedok³adne oszacowanie mo¿e w znacz±cy sposób wp³yn±æ na ca³okszta³t modelu. Z tego wzglêdu opublikowana niedawno w “Physical Review Letters” praca badawcza naukowców z Technische Universität München (Niemcy) oraz Paul Scherrer Institut (PSI, Zürich, Szwajcaria) mo¿e z pewno¶ci± byæ pewnym zaskoczeniem.

Pierwiastek ¿elazo posiada posiada kilka stabilnych oraz kilkana¶cie mniej stabilnych izotopów. Jednym z tych mniej stabilnych jest ¿elazo 60Fe, w którym – w odró¿nieniu od najpowszechniej wystêpuj±cej i najlepiej nam znanej odmiany ¿elaza 56Fe z 30 neutronami – znajduj± siê odpowiednio 26 protonów i 34 neutrony. W zasadzie mo¿na by powiedzieæ, ¿e izotop ten nie wyró¿nia siê niczym szczególnym i nie ma zasadniczo ¿adnego znaczenia – jednak  w astrofizyce w³a¶nie ten izotop ¿elaza odgrywa niebanaln± rolê. ¯elazo 60Fe powstaje bowiem, jak zak³adamy obecnie, niemal wy³±cznie w trakcie wybuchów gwiazd supernowych, czasem dochodzi te¿ do jego wytworzenia w meteorytach pod wp³ywem wszêdobylskiego promieniowania kosmicznego. W naszym sielskim Uk³adzie S³onecznym tego izotopu praktycznie nie znajdziemy – poza laboratoriami naukowców na planecie Ziemia.

Rozpad ¿elaza 60Fe prowadzi do wytworzenia niezbyt stabilnego izotopu kobaltu 60Co, którego okres po³owicznego rozpadu wynosi 5,3 lat, po czym kobalt rozpada siê na stabilny ju¿ tym razem nikiel 60Ni. Du¿ym zainteresowaniem badaczy cieszy siê nie od dzi¶ w³a¶nie ów niestabilny kobalt, na podstawie którego astrofizycy mog± wysnuwaæ wnioski o pochodzeniu ciê¿kich pierwiastków w gwiazdach naszej Drogi Mlecznej. Innym aspektem, który nadaje znaczenia tej grupie izotopów jest równie¿ fakt, i¿ obecno¶æ niklu 60Ni stwierdzono w najstarszych meteorytach naszego Uk³adu S³onecznego, pamiêtaj±cych pocz±tki naszego systemu gwiazdowego: obecno¶æ tego izotopu we wspomnianych ska³ach pozwala przypuszczaæ, ¿e w pocz±tkowej fazie Uk³adu S³onecznego to w³a¶nie ¿elazo 60Fe wspólnie z innymi pierwiastkami mog³o s³u¿yæ jako ¼ród³o ciep³a wewn±trz powstaj±cych w³a¶nie planet; pierwiastki radioaktywne odgrywa³y bowiem generalnie wa¿n± rolê w tych zamierzch³ych czasach – rozpad takiego pierwiastka generuje bowiem ciep³o i mo¿e utrzymywaæ otaczaj±c± go materiê w stanie p³ynnym.

Obecno¶æ ¿elaza 60Fe we wczesnym Uk³adzie S³onecznym astrofizycy interpretuj± jako pozosta³o¶æ wybuchu supernowej, która w tamtym czasie musia³a eksplodowaæ wzglêdnie niedaleko rodz±cego siê systemu. Materia odrzucona w trakcie eksplozji dotar³a na rubie¿e nowego uk³adu, gdzie zmiesza³a siê z gazem i py³em formuj±cym Uk³ad S³oneczny. Bior±c pod uwagê ten fakt oraz wspomniane wcze¶niej mo¿na wiêc przypuszczaæ, ¿e znajomo¶æ po³owicznego okresu rozpadu dla ¿elaza 60Fe ma spore znaczenie i w przypadku b³êdnego jego wyznaczenia trzeba bêdzie skorygowaæ sporo rachunków dotycz±cych procesów j±drowych.

I z tym w³a¶nie wi±¿e siê zaskoczenie, zgotowane ¶wiatu naukowemu przez badaczy z Niemiec i Szwajcarii. Zmierzyli oni bowiem bardzo precyzyjnie (w porównaniu z poprzednimi pomiarami) okres po³owicznego rozpadu ¿elaza 60Fe, wyznaczaj±c jego warto¶æ na ok. 2,6 miliona lat. Ca³kiem sporo jak na “niestabilny” izotop, prawda? Nie w tym jednak problem, ¿e to sporo czy ma³o – problem le¿y w tym, ¿e wcze¶niej naukowcy zak³adali wytrwale, i¿ izotop ten ma okres po³owicznego rozpadu wynosz±cy… 1,5 miliona lat. I ju¿ robi siê ciekawiej.

Przyznaæ trzeba, ¿e korekta wprowadzona przez Gunthera Korschinka (jednego z autorów wspomnianej pracy) i jego kolegów jest do¶æ potê¿na, mówimy tutaj w koñcu o wyd³u¿eniu wcze¶niej szeroko akceptowanej warto¶ci o 75%! Nie mam wprawdzie pojêcia, w jaki sposób warto¶æ wyznaczano wcze¶niej (gdzie margines b³êdu wynosi³ nawet kilkadziesi±t procent), niemieckojêzyczni naukowcy obiecuj± jednak, ¿e w przypadku ich pomiaru b³±d mie¶ci siê w granicach góra 2%. Do takiego wyniku naukowcy doszli w trakcie do¶æ mozolnego i d³ugotrwa³ego badania – przez trzy lata bardzo czu³y spektrometr promieniowania gamma (które emitowane jest w trakcie rozpadu promieniotwórczego) kontrolowa³ próbkê zawieraj±c± sztucznie wytworzone ¿elazo 60Fe, jednocze¶nie rejestrowano wzbogacanie siê próbki o efekt tego rozpadu, kobalt 60Co. Po tak ¿mudnych badaniach okaza³o siê w koñcu, ¿e w przesz³o¶ci naukowcy mocno niedoszacowali badane warto¶ci.

Jakie w rzeczywisto¶ci to mo¿e mieæ znaczenie dla wspomnianych wcze¶niej modeli i rachunków astrofizycznych nie mnie oczywi¶cie oceniaæ. Z pewno¶ci± nasza wizja Kosmosu nie stanie z tego powodu na g³owie i nie zaczniemy pisaæ astronomicznych kronik od nowego roku “zero”. I nie w tym tkwi, prawdê mówi±c, dla mnie sedno sprawy – pomijaj±c mniejsze lub wiêksze korekty, jakie w pocie czo³a astrofizycy bêd± musieli wprowadziæ do swych modeli, wa¿niejszym wydaje mi siê w sumie oczywisty a jak¿e czêsto zapominany problem nie tylko astrofizyki – czasem niepozorny b³±d w za³o¿eniach mo¿e skrycie, jak przys³owiowy kret ryj±cy nasz wspania³y ogródek, prowadziæ do wypaczenia ró¿nych teorii, za które daliby¶my sobie uci±æ g³owê.

Praca naukowców na “Physical Review Letters”


¬ród³a:

Link 1

Link 2

Link 3
Wy¶wietl pe³ny artyku³




mówimy tutaj w koñcu o wyd³u¿eniu wcze¶niej szeroko akceptowanej warto¶ci o 75%! Nie mam wprawdzie pojêcia, w jaki sposób warto¶æ wyznaczano wcze¶niej (gdzie margines b³êdu wynosi³ nawet kilkadziesi±t procent)
75% to ci±gle kilkadziesi±t, czyli tak naprawdê poprzedniego pomiaru nie mo¿na nazwac b³êdnym ;) i nawet wyliczenia oparte na tamtych niedok³adnych danych pozostaj± prawdziwe o ile uwzglêdniono w nich rachunek b³êdów. tym niemniej to ciekawe ¿e co¶ tak "prostego" jak ¿elazo kryje w sobie tajemnice :P

ale na forum astro takie zmiany "sta³ych" chyba nikogo nie zdziwi±, co chwilê siê okazuje ¿e nasza galaktyka jest 2x wiêksza albo mniejsza ni¿ poprzednio uwa¿ano, albo ¿e galaktyka andromedy jest 2x dalej lub bli¿ej...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mizuyashi.htw.pl