Odszkodowanie za dziurÄ™ w drodze
http://zbiodra.files.wordpress.com/2009/01/kaczki.jpg?w=700&h=450
Os³awione
czarne dziury jako jedne z bardzo niewielu egzotycznych “wynalazków” astrofizyków przebi³y siê do szeroko pojêtej masowej ¶wiadomo¶ci – ju¿ sama zaprawdê chwytliwa nazwa, której powstanie jak siê zdaje nie do koñca poprawnie przypisuje siê zmar³emu ponad rok temu wybitnemu amerykañskiemu fizykowi teoretykowi,
Johnowi Archibaldowi Wheelerowi, brzmi mrocznie i niezwykle frapuj±co zarazem; fascynacja ro¶nie tym bardziej, im wiêcej niebywa³ych szczegó³ów je charakteryzuj±cych poznamy. Jako skromny obserwator wspó³czesnych dokonañ astronomii móg³bym z ³atwo¶ci± za³o¿yæ, ¿e czarne dziury sta³y siê “standardow±”, akceptowan± jako “oczywisto¶æ” klas± obiektów kosmicznych, mija siê to jednak w rzeczywisto¶ci z prawd± – autorzy artyku³ów popularyzuj±cych fascynuj±c± wiedzê o Wszech¶wiecie (nie wykluczaj±c tutaj mojej osoby, a jak¿e) pope³niaj± nagminnie karygodny b³±d, przyznaj±c lekk± rêk± czarnym dziurom status obiektów ze wszech miar rzeczywistych i bezdyskusyjnie istniej±cych: trzeba jednak uczciwie przyznaæ, ¿e istniej± nie od dzi¶ teorie alternatywne, nie tak popularne, które nie przewiduj± dla czarnych dziur “zastosowania” we Wszech¶wiecie.
To jednak temat na inn± historiê – za³ó¿my na potrzeby niniejszego tekstu, ¿e czarne dziury istniej± nie tylko na papierze w formie równañ. Postawmy nastêpnie arcytrudne pytanie – czym¿e tak naprawdê taka czarna dziura jest? Dla amatora-laika, którym otwarcie siê przyznaj±c jestem, jest to pytanie z rzêdu tych najgorszych – trudno nie odnie¶æ wra¿enia, ¿e czarna dziura to w zasadzie czysta ¿onglerka matematyk±, maj±ca bardzo mêtne prze³o¿enie na ¶wiat obiektów rzeczywistych. Dla umys³u “normalnego” cz³owieka, pomijaj±c oczywi¶cie geniuszów pokroju
Stephena Hawkinga, czarna dziura jest czym¶ niewyobra¿alnym, przekraczaj±cym mo¿liwo¶ci pojmowania. Bo có¿ to znaczy, ¿e czarna dziura to obiekt, w którym gêsto¶æ materii siêga
nieskoñczono¶ci i “zrywana” jest tkanka
czasoprzestrzeni?
Brzmi bardzo abstrakcyjnie, trudno chyba zaprzeczyæ. Definicja czarnej dziury nie stanowi jednak sporego zagwozdka tylko dla laika – to, co podobno tkwi w ich centrum, spêdza tak¿e nie od dzi¶ sen z oczu teoretykom fizykom. Zgodnie z ogóln± teori± wzglêdno¶ci mo¿liwym w zasadzie jest, by materia w pewnym punkcie przestrzeni kumulowa³a siê w takim stopniu, by jej gêsto¶æ ros³a nieuchronnie ku nieskoñczono¶ci. Nieskoñczono¶ci… Pojêcie to jest bardzo k³opotliwe dla fizyków i matematyków, czemu w sumie trudno siê dziwiæ – uwa¿a siê zazwyczaj, ¿e warto¶ci nieskoñczone, wypluwane jako wynik równañ jakiej¶ teorii stanowi± jednocze¶nie jej smutny koniec: teoria, która prowadzi do takich rezultatów, musi byæ niekompletna, lub, co gorsza, b³êdna. Niewiele inaczej sprawy maj± siê w przypadku czarnych dziur – sam Einstein uwa¿a³, ¿e jego teoria osi±ga swój kres w³a¶nie w przypadku
osobliwo¶ci, czyli hipotetycznego obiektu, tkwi±cego w samym ¶rodku czarnej dziury. Do opisu tej osobliwo¶ci jego teoria siê nie nadaje – nie znamy te¿ obecnie teorii, która taki opis potrafi³aby stworzyæ, podobno – podobno! – ma ni± byæ kiedy¶
kwantowa teoria grawitacji.
Osobliwo¶ci, kryj±ce siê ponoæ w czarnych dziurach, to tym samym prawdziwy postrach astrofizyków – zak³adaj±c, ¿e osobliwo¶ci rzeczywi¶cie istniej±, musimy pogodziæ siê równie¿ z tym, ¿e znana nam fizyka za³amuje siê w ich obecno¶ci kompletnie i prawa fizyczne trzeba odstawiæ w k±t. Stawia to równocze¶nie wielki znak zapytania nad nasz± wiedz± o Wszech¶wiecie i próbami przewidywania jego przysz³o¶ci, skoro mog³oby w nim istnieæ choæ jedno miejsce, w którym prawa fizyka trac± racjê bytu. Nie zapominajmy równie¿ o tym, ¿e o ile czarne dziury to jeden problem, osobliwo¶æ zdaje siê pojawiaæ równie¿ w przypadku zagadnienia o wiele wiêkszej wagi – samego
Wielkiego Wybuchu, któremu podobno zawdziêczamy istnienie ca³ego Wszech¶wiata. Z tego miêdzy innymi wzglêdu wiele ju¿ lat temu fizycy teoretyczni gor±czkowo poszukiwali rozwi±zania tego pal±cego problemu – jednym z takich poszukiwaczy by³
Roger Penrose, wybitny matematyk i fizyk brytyjski, który wysun±³ tzw.
hipotezê Kosmicznego Cenzora.
W 1969 roku Penrose postulowa³, ¿e ka¿da osobliwo¶æ (a wiêc i czarna dziura) musi z konieczno¶ci byæ otoczona przez tzw.
horyzont zdarzeñ, który mo¿emy sobie wyobraziæ jako hipotetyczn± sferê, rozgraniczaj±c± niejako Wszech¶wiat na dwie czê¶ci – czê¶æ “wewnêtrzn±” czarnej dziury, z której nic, nawet samo ¶wiat³o nie mo¿e nigdy uciec, oraz czê¶æ zewnêtrzn±, która zostaje w ten sposób niejako odseparowana od osobliwo¶ci. Dziêki temu sprytnemu za³o¿eniu Penrose uwolni³ za jednym zamachem kosmologów od prawdziwego koszmaru – skoro ka¿da osobliwo¶æ musi si³± rzeczy posiadaæ horyzont zdarzeñ, staje siê tym samym “ukryta” przed zewnêtrznym Wszech¶wiatem, a samej osobliwo¶ci nigdy nie da siê zaobserwowaæ. Tym samym wspomniany kosmiczny cenzor staje siê samym Wszech¶wiatem, który ratuj±c swoj± logikê wypycha osobliwo¶ci niejako poza swoj± rzeczywisto¶æ.
Nie mam rzecz jasna ¿adnego pojêcia na jakiej podstawie Penrose wywnioskowa³, ¿e ka¿da osobliwo¶æ horyzont zdarzeñ mieæ musi, z pewno¶ci± te¿ niewiele z tego by³bym w stanie zrozumieæ, przypuszczam jednak, ¿e nie by³o to po prostu za³o¿enie wyssane z palca. Zasada Kosmicznego Cenzora pozwoli³a jednak naukowcom na spokojniejszy sen, zgarniaj±c, mówi±c obrazowo, “nieczysto¶æ” osobliwo¶ci pod przys³owiowy kosmiczny dywan. Niestety dla kosmologów nie jest to wszystko takie ca³kiem proste – od wielu lat bowiem narwani naukowcy spekuluj±c odno¶nie mo¿liwo¶ci istnienia tzw.
nagich osobliwo¶ci.
Choæ nie potrafiê sobie w ¿aden sposób wyobraziæ w jaki sposób taka osobliwo¶æ mog³aby siê wizualnie manifestowaæ (wygl±da³aby jak gwiazda czy by³aby zupe³nie niewidoczna?), przemawia do mnie jako tako mechanizm wytworzenia czego¶ równie egzotycznego. Czarne dziury, mimo swej ponurej nazwy, nie s± po prostu “otworami” w czasoprzestrzeni, które poza prostym istnieniem nie “zajmuj± siê” niczym innym. Jak zdaje siê to potwierdzaæ wiele po¶rednich obserwacji w okolicach czarnych dziur rozgrywaj± siê prawdziwie dantejskie sceny – ogromne ilo¶ci materii ogrzewaj± siê do niebotycznych temperatur, wypromieniowuj±c ogromne ilo¶ci promieniowania w trakcie swej podró¿y ku horyzontowi, przyci±ganie przez mia¿d¿±c± si³ê grawitacji czarnej dziury. To niezbywalna jakby cecha ka¿dej czarnej dziury – je¶li tylko w jej otoczeniu istnieje odrobina materii, czarna dziura “nie spocznie”, póki nie “po¿re” jej do ostatniego atomu.
W trakcie takich posi³ków czarna dziura “grubnie”, tym samym zmuszona jest do aktywno¶ci (zupe³nie jak my ludzie), by pokarm przetrawiæ – czarne dziury bardzo czêsto wiruj±. I na tym w³a¶nie opiera siê ca³y pomys³ z nagimi osobliwo¶ciami: co siê stanie, gdy bêdziemy karmiæ tak± dziurê stale materi± (abstrahuj±c od raczej niemo¿liwego do wykonania takiego eksperymentu), czy rosn±ca prêdko¶æ wirowania nie doprowadzi w koñcu do tego, ¿e horyzont zdarzeñ zostanie zniszczony i “odrzucony”? Jak siê okazuje teoretycznie jest to rzeczywi¶cie mo¿liwe – zasilanie materi± czarnej dziury mo¿e w koñcu spowodowaæ, ¿e prêdko¶æ jej rotacji stanie siê tak wielka, by odrzuciæ horyzont i… ods³oniæ “nag± osobliwo¶æ”. Przera¿eni tak± mo¿liwo¶ci± naukowcy wziêli siê w te pêdy za obliczenia i doszli ostatecznie do wniosku, ¿e ka¿da czarna dziura MUSI mieæ pewien “wrodzony” limit prêdko¶ci obrotowej, która by zapobiega³a takiemu niemi³emu scenariuszowi. Symulacje, które wykonywano dot±d wskazywa³y, ¿e czasoprzestrzeñ, “wleczona” niejako przez czarn± dziurê w jej okolicy sprawiaæ musi, i¿ “dodawanie” materii staje siê stopniowo coraz trudniejsze a wzrastaj±ca si³a od¶rodkowa odrzuca materiê zanim ta zd±¿y osi±gn±æ horyzont. Wydawaæ by siê mog³o, ¿e po raz kolejny porz±dek ¶wiata zosta³ w ostatniej chwili uratowany.
Symulacje te jednak opiera³y siê na pewnym odgórnym za³o¿eniu – bohaterkami symulacji by³y zawsze czarne dziury, który obraca³y siê w trakcie “iniekcji” ze sw± maksymaln± dozwolon± prêdko¶ci±. Inaczej do tematu podeszli tym razem dwaj naukowcy z University of Maryland (College Park, USA), Ted Jacobson oraz Thomas Sotiriou, którzy przygotowali symulacjê, w której dokarmiali czarn± dziurê materiê, kr±¿±c± wokó³ niej w tym samym kierunku co jej kierunek obrotu, i, co najwa¿niejsze, czarna dziura wirowa³a z prêdko¶ci± mniejsz± ni¿ dopuszczalny limit. Wyniki, jakie uzyskali, zdaj± siê sugerowaæ, ¿e w takiej sytuacji w pewnym momencie horyzont mo¿e zostaæ zniszczony i odrzucony przez wy³aniaj±c± siê z tego rozgardiaszu nag± osobliwo¶æ.
Podobne scenariusze, jak siê zdaje, nie mog± nale¿eæ do rzadko¶ci we Wszech¶wiecie – w koñcu materia opada podobno w wielu miejscach na czarne dziury, choæby w centrach sporych galaktyk (choæ w naszej jest raczej spokojnie). Nie mo¿na wiêc do koñca wykluczyæ, ¿e – gdzie¶ w bezkresnych otch³aniach Kosmosu – istnieje osobliwo¶æ nieos³oniêta horyzontem zdarzeñ, ³ami±c tym samym zasadê Kosmicznego Cenzora. Obaj naukowcy, odpowiedzialni za powy¿sze herezje, s± jednak bardzo ostro¿ni w swojej konkluzji – ich zdaniem prawdopodobnie powinien istnieæ jaki¶ inny, nieznany nam mechanizm, który Natura wykorzystuje, by unikn±æ powstania nagiej osobliwo¶ci.
Praca naukowców¬ród³a:
Link 1Zdjêcie: Jedyne zdjêcie prawdziwej czarnej dziury (jak siê okazuje, nieub³aganie wci±gaj±cej… kaczki)
¬ród³o zdjêciaCredit:
http://www.zbiodra.wordpress.comWy¶wietl pe³ny artyku³
niektórzy fizycy to maja tupet!
"za³amuj± siê prawa fizyki i rwie czasoprzestrzeñ" - ale¿ nie, za³amuje siê tylko przybli¿enie praw fizyki które dotychczas poznali¶my. *
ju¿ dzieci w szkole rozwi±zuj±c "zadania z tre¶ci±" dowiaduj± sie, ¿e czasem ze wzoru wynikaj± od razu granice w których mo¿na ten wzór stosowaæ. jak nam wyjdzie ujemne pole kwadratu to znaczy ¿e w³a¶nie przekroczyli¶my te granice.
i tak samo gdy gêsto¶æ materii wyjdzie nieskoñczona...
...ALBO MO¯E I NIE! - ale to trzeba najpierw sprawdziæ a nie zak³adaæ z góry ¿e prawdziwa jest akurat ta teoria która nam siê podoba :)
*) - tak, nawet siê do tego czasem przyznaj± (¿e teoria nie siêga w rejony o tak silnej grawitacji), i w nastêpnym akapicie u¿ywaj±c tej teorii wyci±gaj± wnioski na temat procesów zachodz±cych w czarnych dziurach i potem wierz± w nie bez zastrze¿eñ. fizycy to wariaci! :rolleyes:
To jest tekst który nic nie mówi o fizyce zjawiska. Dobrze ilustruje w zamian chêæ zaistnienia autora. Pisany wg standardu sms-owego, czyli krótko, be³kotliwie, bez tezy i wniosku byle jaka¶ sensacja, pisany w my¶l medialnej zasady ¿e ka¿dy wzór zmniejsza liczbê czytelników o po³owê, co (je¿eli jest prawd±) powoduje ¿e tekstu zawieraj±cego wiêcej ni¿ 33 równania nie czyta³ nawet autor. A jak tu opisywaæ nie intuicyjne kwestie bez abstrakcyjnej matematyki? Standardow± metod± - przykryæ niewiedzê rechotem, wstawiæ obrazek z kaczkami w bajorku, w³asny pomys³ uwiarygodniæ wieloma odno¶nikami do uczonych dzie³. No ale jak kto¶ daje odno¶nik dla poparcia swoich pomys³ów który zaczyna siê tak:
".....W tej sytuacji ogólna teoria wzglêdno¶ci i wszystkie inne znane prawa fizyki nie s± w stanie przewidzieæ, co siê stanie dalej. Ta niemo¿no¶æ obna¿a s³abo¶æ obecnego matematycznego opisu natury...."
to wg mnie zaczynamy dyskusjê o "Nibru"
Witam
dziêkujê za s³owo komentarza. Z przykro¶ci± muszê stwierdziæ, ¿e nie rozumiesz zupe³nie sensu takiego a nie innego pisania - mimo ¿e staram siê za ka¿dym razem wyra¼nie zaznaczaæ, i¿ moje wpisy nie s± artyku³ami stricte naukowymi, ci±gle pojawiaj± siê m±drale, dla których brak równañ i matematyki to be³kot, kupa gówna i generalnie ¶mierdz±cy syf. Kwestionowa³bym niektóre z Twoich wniosków - standard sms'owy wyobra¿am sobie jednak cokolwiek inaczej, jednak przepraszam bardzo za to, ¿e nie po¶wiêci³em miesi±ca na napisanie tego wpisu i nie stworzy³em dokumentu o wielko¶ci kilkudziesiêciu stron, by wyczerpaæ wszystkie Twoje pytania i zadowoliæ Twoje ¿yciowe potrzeby.
O fizyce zjawiska nie ma nic, jak najbardziej siê z tym zgadzam, gdyby¶ jednak potrafi³ czytaæ ze zrozumieniem (i pewn± choæ minimaln± uwag±) zauwa¿y³by¶, ¿e jednoznacznie nie to mia³o byæ celem, gdy¿ po prostu siê na tym nie znam i tej fizyki nie rozumiem. Staram siê jednak zrozumieæ implikacje pewnych procesów i zjawisk, na tyle, na ile potrafi to kto¶ niedouczony, têpy, jak pewnie s±dzisz. Ró¿nie to wychodzi. TO NIE portal naukowy, na którym maj± siê opieraæ dzieci w trakcie swej edukacji, a PRYWATNY BLOG.
Chêæ zaistnienia autora... Nie bêdê komentowa³, powiem w zasadzie tyle, ¿e prowadz±c takiego bloga nie mam szans na bytno¶æ w rankingach popularno¶ci Onetu, ¶wiadomie wybieraj±c tak± a nie inn± tematykê. I nie zale¿y mi na tym, bo robiê to dla siebie i nie tylko. Swoj± drog± ka¿dy wpis, ka¿de s³owo w Internecie jest wyrazem chêci zaistnienia jego autora, gdyby¶ tego nie zauwa¿y³, wiêc takie uwagi to mo¿esz sobie wiesz dobrze gdzie zamie¶ciæ.
Generalnie przykro mi czytaæ takie drwiny i z³o¶liwo¶ci, które nie s± zgodne z rzeczywisto¶ci±. Mo¿e jeszcze na koniec:
1. przykrywanie niewiedzy rechotem - niewiedzy nie przykrywam, bo przyznajê siê do s³abej znajomo¶ci tematu od strony technicznej, wiêc ten argument jest po prostu z³o¶liwy i chamski;
2. wstawiæ obrazek z kaczkami w bajorku - ale¿ przepraszam, rzeczywi¶cie powinienem wstawiæ tam wszystkie równania OTW, by³by¶ pewnie zadowolony; tak siê sk³ada ponownie, ¿e to MÓJ blog i wstawiæ mogê tam cokolwiek mi siê zamarzy; jednocze¶nie bardzo przepraszam, ¿e nie zachowujê powagi wymaganej w tej tematyce;
3. w³asny pomys³ uwiarygodniæ wieloma odno¶nikami do uczonych dzie³ - tutaj to ju¿ kompletne bzdury, pomys³ nie jest "w³asny", a poznany w ¼ródle, "wiele" (?) odno¶ników nie zauwa¿y³em, poza odno¶nikiem do pracy naukowej Jacobsona i kolegi oraz do artyku³u na portalu naukowym, wiêc nie przeginaj faktów.
Sarkazm jest czasem zdrowy, ale takiego nagromadzenia z³o¶liwo¶ci chyba nie musisz z siebie wylewaæ. Dodam jeszcze, ¿e ogromnie mi przykro, i¿ nie przesiadujê dzieñ w dzieñ w tekstach matematycznych roj±cych siê od równañ, naprawdê okropna sprawa, pewnie Ty robisz to na okr±g³o i w ten sposób mo¿esz siê dowarto¶ciowaæ, spogl±daj±c na wszystkich tych têpych ludzi bez wiedzy matematycznej z góry, napawaj±c siê sw± bystro¶ci± i geniuszem. Gratulujê!
I ma³a pro¶ba - zamiast be³kotliwego, sarkastycznego i nic nie mówi±cego komentarza prosi³bym o konkretne zarzuty, tzn. gdzie w tek¶cie zawarte s± bzdury.
Pozdrawiam serdecznie!
Masz racjê, mój post jest z³o¶liwy, mo¿e nawet cyniczny ale wska¿ proszê gdzie napisa³em co¶ o gównach w ilo¶ciach hurtowych i syfach do tego ¶mierdz±cych. Co wiêcej nikomu nie zarzuci³em têpoty, co by³oby obra¼liwe a jedynie brak znajomo¶ci tematu - do którego sam siê przyznajesz. Poniewa¿ jak napisa³e¶ jest to Twój blog, mo¿esz sobie pisaæ cokolwiek, ja natomiast mam prawo wyraziæ swoja opiniê. Zarzucaj mi proszê przesadê, naci±ganie itp. ale nie chamstwo bo to nie ja Tobie wskazujê na wiadome miejsce do umieszczenia w³asnych przemy¶leñ. A je¿eli uwa¿asz mnie za przem±drza³ego chama bo s±dzê ¿e zanim co¶ siê napisze na dany temat to trzeba najpierw po¶wieciæ czas (czasami miesi±ce) na ogarniêcie i przemy¶lenie tematu - trudno to Twój blog.
Witam,
dziêkujê za odpowied¼. Poniewa¿ pisa³em poprzedni komentarz pod wp³ywem emocji, u¿y³em mo¿e zbyt mocnych s³ów, przepraszam. Niemniej jednak w dalszym ci±gu uwa¿am, ¿e taka z³o¶liwo¶æ nie do koñca jest uzasadniona, mimo tego, ¿e masz oczywi¶cie w pewnych punktach racjê. Mo¿na bez cynicznego jadu wyraziæ swoj± opiniê, ¿e taki a taki tekst jest niepodparty fachow± wiedz±, pisanie jednak o be³kocie, chêci zaistnienia i rechotach niewiele ma wspólnego z sensown± krytyk± a ¶wiadczy o tym, ¿e cz±stkowa nawet anonimowo¶æ w Sieci sk³ania do przeginania.
Niestety nie sposób spe³niæ Twoje postulaty odno¶nie g³êbokiej wiedzy o poruszanych zagadnieniach - pracujê, mam normalne ¿ycie prywatne, niestety nie mam czasu, sposobno¶ci ani po prostu zdolno¶ci by w odpowiedni sposób, taki jaki by zapewne Tobie odpowiada³, zg³êbiæ pewne zagadnienia. W ten sposób pojawia siê tylko jedna alternatywa - po prostu przestaæ pisaæ bloga, bo zawiera p³ytkie i be³kotliwe teksty. Ale zauwa¿, ¿e zada³em Ci te¿ na koñcu mojej poprzedniej odpowiedzi pytanie o to, gdzie konkretnie znajduj± siê w moim tek¶cie ewidentne bzdury i k³amstwa. Ci±gle uwa¿am, ¿e skoro ¶wiadomie nie k³amiê, jedynie niejednoznacznie czasem o czym¶ piszê (bo brak mi wiedzy), to jest to dozwolone w jednym celu - poza oczywi¶cie wspomnianej przez Ciebie chêci zaistnienia, narcyzmem i egoistycznym uwielbieniem do swojego kunsztu pisarskiego istnieje jeszcze inny aspekt: to szansa na zainteresowanie kogo¶ postronnego t± przecie¿ arcyciekaw± tematyk±.
Rozumiem Twoje podej¶cie - pewne rzeczy nie daj± siê wyraziæ inaczej ni¿ matematyk± i tak powinno zostaæ. Jednak zauwa¿, jak bardzo niepopularna jest astronomia czy fizyka w ogólno¶ci w¶ród ludzi. Wynika to z tego, ¿e niewielkie jest zainteresowanie tym, by tych postronnych ludzi do nich przyci±gaæ, w przystêpny sposób. I taki rok astronomii niewiele tutaj zmieni, bo informacje o aktualnych dokonaniach poznaæ mo¿na w zasadzie tylko z prac naukowych, z których maleñka garstka cokolwiek zrozumie. Dlatego uwa¿am, ¿e skoro nie k³amiê i nie piszê ewidentnych bzdur, to ma to jaki¶ sens - mo¿e kto¶, kto przypadkowo natknie siê na tego bloga i przeczyta jakie¶ SMS-owe, be³kotliwe wpisy, napisane jednak "ludzkim" jêzykiem, zainteresuje siê zagadnieniem i przesi±dzie siê z tego be³kotu na powa¿ne, naukowe szperanie w pracach badawczych. Byæ mo¿e.
istnieje jeszcze inny aspekt: to szansa na zainteresowanie kogo¶ postronnego t± przecie¿ arcyciekaw± tematyk±. I to jest wg mnie najwa¿niejszy aspekt tej Waszej dyskusji. Uwa¿am, ¿e zdecydowanie lepsze jest to co autor w±tku robi nie maj±c 100% wiedzy, ni¿ kto¶, kto ma ogromn± wiedzê, a siê ni± nie dzieli, lub nie potrafi robiæ tego tak, ¿eby zainspirowaæ kogo¶, kto jeszcze nawet nie wie, ¿e dostanie kiedy¶ Nobla z Astrofizyki ;).
Rozumiem intencje autora, co wiêcej - wydaje mi siê, ¿e s± czytelne "z daleka". To nie wym±drzanie siê, czy udawanie kogo¶, kim siê nie jest - eksperta. Ja w tych tekstach widzê pasjê, ciekawo¶æ otoczenia, oraz... ma to co¶, czego wielu mo¿e pozazdro¶ciæ. Uwa¿am, ¿e jego teksty mog± byæ naprawdê inspiruj±ce.
Dlatego - wiatr - nie zgadzam siê z Twoim podej¶ciem, choæ oczywi¶cie je szanujê, bo masz do niego prawo.
Cieszê siê, ¿e mog³em ten blog pod³±czyæ pod AF. W zalewie gówna, które nas otacza, jestem wdziêczny za trud, który finwe.isilra w niego wk³ada. B³êdy merytoryczne oczywi¶cie trzeba wytykaæ, ale wydaje mi siê, ¿e forma by³a jednak bardzo niesprawiedliwa. Trochê to wygl±da na typowe zmieszanie z b³otem - just for fun. Inaczej mówi±c, na szali porównania mam dwie kwestie: z jednej strony post autora, z drugiej krytykê wiatra. Czyli mamy po 2 stronach: nieznaj±cego siê; i znaj±cego siê - na rzeczy, oczywi¶cie. Obawiam siê, ¿e ta krytyka nic poza demotywacj± autora nic nie wnios³a.
Jestem ¶wiadomy tego, ¿e mój post tak¿e wiele do tematu nie wnosi. Cel jednak swój mam - motywowaæ autora do pisania!
Dobra pojecha³em, ale skoro masz zbo¿ny zamiar popularyzatorski to pilnuj proszê precyzji stwierdzeñ., np.:
"....zak³adaj±c, ¿e osobliwo¶ci rzeczywi¶cie istniej±, musimy pogodziæ siê równie¿ z tym, ¿e znana nam fizyka za³amuje siê w ich obecno¶ci kompletnie i prawa fizyczne trzeba odstawiæ w k±t"
do spójnika wszystko ³adnie a potem trzeba odstawiæ w k±t prawa fizyczne. Powiesz ¿e to drobiazg, ale tak mimochodem zakwestionowa³e¶ wspó³czesny pogl±d na ¶wiat. Do ¶wiadomo¶ci postronnego czytelnika trafiaj± tagi a nie wyja¶nienia. A to wszystko przy okazji relacjonowania kwestii dotycz±cej ewentualnej mo¿liwo¶ci oddzielenia siê horyzontu zdarzeñ od osobliwo¶ci w kontek¶cie hipotezy cenzora (któr± podlinkowa³e¶ do tek¶ciku który prawi o obna¿aniu s³abo¶æ obecnego matematycznego opisu natury), które to hipotezy s± efektem zastosowania wspomnianych praw fizycznych. St±d pewnie moja irytacja, nie z powodu ¿e jaki¶ "nieuprawniony" ¶mia³ co¶ napisaæ.
edit:
nie stawiam siê w pozycji "wiedz±cego" i nie mam zamiaru nikogo demotywowaæ
Ten post by³ edytowany przez
wiatr dnia: 13 August 2009 - 01:39
Witam
@wiatr: my¶lê, ¿e zrozumieli¶my chyba ju¿ wzajemnie swoje racje i doszli¶my do porozumienia :) Z precyzj± stwierdzeñ, tak jak pisa³em wy¿ej, jest do¶æ bolesny problem, bo nie jestem w stanie formu³owaæ piêknych, precyzyjnych formu³ bez odpowiedniej wiedzy. To, co napisa³em w podanym przez Ciebie cytacie to moje osobiste wnioskowanie, nie aksjomat naukowy, a to spora ró¿nica. Mimochodem zakwestionowa³em, powiadasz, nasz wspó³czesny pogl±d na ¶wiat. Swoj± jednak drog± - co w tym z³ego, tzn. w jaki sposób mo¿e ktokolwiek wykazaæ, ¿e nasza obecna wiedza jest rzeczywi¶cie t± jedyn± i nigdy ju¿ nie dojdzie do jakiego¶ przewrotu, który odstawi j± dos³ownie w k±t? Na tyle na ile potrafi³em zrozumieæ ca³e zagadnienie wywnioskowa³em, ¿e osobliwo¶ci jako takie (a ju¿ tzw. nagie) stanowi± niewygodny problem dla astrofizyków, co¶, co jest tolerowane, ale o czym niechêtnie siê mówi. Trochê dla osoby postronnej dziwna to taktyka - nie ruszaæ, bo zacznie ¶mierdzieæ.
Na tyle na ile zd±¿y³em siê zorientowaæ znasz siê na temacie (piszê to naprawdê bez ¿adnej z³o¶liwo¶ci, ca³kowicie powa¿nie!), chêtnie pozna³bym Twoj± opiniê na ten temat albo dowiedzia³ siê, gdzie pope³niam b³±d w takim rozumowaniu. Z ró¿nych czytanych ksi±¿ek popularnonaukowych i tym podobnych ¼róde³ ukszta³towa³o siê moje rozumienie pewnych rzeczy, w tym to, ¿e nieskoñczono¶ci w sensie warto¶ci mas, ci¶nieñ czy temperatur s± gigantycznym problemem dla ka¿dej teorii. Byæ mo¿e tak nie jest, ale je¶li mia³by¶ ochotê, prosi³bym o kilka s³ów komentarza.
@adam_jesion: dziêki serdecznie za motywacjê i pozytywne s³owa:))
Pozdrawiam serdecznie!
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmizuyashi.htw.pl